O. Iwo Roweder, budowniczy kościoła

 

(Portret o. Iwa Rowedera z 1765 roku znajdujący się w kościele w Łęgowie)

MODLITWA O BEATYFIKACJĘ O. IWA ROWEDERA

Boże Miłosierny i Sprawiedliwy, Dobry i Potężny!

Ty powołałeś świątobliwego przeora Iwa Rowedera

na przewodnika dusz na trudne czasy.

Spraw, aby Kościół zaliczył go do grona błogosławionych,

tak, aby jego orędownictwo jeszcze skuteczniej

wypraszało nam moc w pokonywaniu przeciwności

i utwierdzało nas w wierze, która działa przez miłość.

Boże, okaż się łaskawym,

przyjmij wołanie, które zanosimy.

Spraw, abyśmy i my, radując się z jego udziału

w chwale błogosławionych w niebie,

zasłużyli na wieczne dziedzictwo świętych.

 

Pokornie Cię proszę, Boże,

udziel mi za wstawiennictwem Iwa Rowedera

tej szczególnej łaski, o którą Cię proszę…

 

Nihil obstat: Abp Sławoj Leszek Głódź, Metropolita Gdański, 28.11,2011 r.

 

Ks. Aleksander Lubomski, Biogram Iwa Rowedera, maszynopis, s. 71-95 (tłumaczenie z niemieckiego: Piotr Szczypiorski)

             Roweder, to późniejsza forma jego nazwiska. W świadectwie szkolnym braniewskiego gimnazjum jest zapisany jako Rowetter (Annal. Ol. S. 348, Ann.l). On sam podpisał się w swoim testamencie nazwiskiem rodowym Rohvetter (Cons. et Test. S. 74b). Inni nazywają go Rohwedder. Pojawia się również forma Rhowederh (Annal. S. 347).

Podpis Iwa Rowedera (rkps573_Mogiła)

Pochodził z Braniewa. Urodził się w 1699 roku (A. Lubomski podaje mylnie datę 1698 - przyp. GR), jako syn szewca Mateusza Rowedera i jego żony Elżbiety.

(Chrzcielnica w kościele św. Katarzyny w Braniewie - miejsce chrztu Mateusza Rowedera)

W dniu 4 września 1709 roku Mateusz – gdyż takie imię otrzymał na chrzcie – wstąpił do Gimnazium Jezuitów w Braniewie (Annal. Ol. S. 348, Ann. L), gdzie otrzymał wyśmienite wykształcenie humanistyczne, o czym świadczą jego późniejsze pisma i publikacje.

W międzyczasie przyswoił sobie również  znajomość języka polskiego – trudno rozstrzygnąć, czy w Braniewie, czy w Oliwie (Tamże. S. 390). Dlatego zostaje powołany w dniu 7 września 1749 roku do głoszenia kazań w języku polskim w kaplicy Mariackiej [w Oliwie – przyp. tłum.] (St. Arch. Danzig, Abt. 391, Nr. 412, Bl. 138). Jako 19-latek, po zakończeniu edukacji w Hozjanum, wstępuje w 1717 roku do klasztoru w Oliwie, gdzie w swoim testamencie z dnia 17 kwietnia 1718 roku ustala klasztor jako spadkobiercę wszystkich swoich dóbr i zrzeka się swojego imienia, przyjmując imię Yvo. Pozostaje zagadką, kiedy otrzymał święcenia, jak również to, jakie funkcje sprawował do 1732 roku (wątpliwość tę rozstrzyga niżej załączony dokument świadczący o tym, że Iwo Roweder przyjął święcenia kapłańskie w Krakowie w 1726 roku; na dokument ten "trafił" o. Bernard Grenz w Archiwum Diezezjalnym w Krakowie; w tym czasie Iwo Roweder przebywał w opactwie w Mogile; tam też przez jakiś czas był podprzeorem - przyp. GR).

 

Od 29 stycznia 1732 roku pracował w Matarni jako wikariusz (Metrica Eccl. Matern u. Archiv Pelplin, G I 42, S. 358), a następnie jako proboszcz[2]. Kierował tą parafią również w czasie chaosu spowodowanego oblężeniem Gdańska i okolic Oliwy (Annal. Ol.S.370).

               W dniu 20 lutego 1734 roku, gdy właśnie nadciągali Rosjanie, miał zamiar udzielić chrztu w pewnym domu w Kiełpinie Górnym. Zmuszony był z niego uciekać wraz ze swoim organistą przez ukryte drzwi, a następnie szukać drogi powrotu [do Matarni – przyp. tłum.] polnymi drogami, przez lasy i błota (Annal.Ol.S.370/71). Otrzymał polecenie od opata, aby pozostać w Matarni i chronić mieszkającą tam ludność przed napadami żołnierzy i w tym celu otrzymał od opata przepustkę i zwolnienie ze służby wojskowej, które opat załatwił u rosyjskiego generała Lascy (Tamże.S.372). Roweder pozostał na miejscu mimo zajęcia wsi w dniu 22 lutego przez Rosjan, którzy splądrowali wieś i w barbarzyński sposób potraktowali mieszkańców. Roweder musiał niejednokrotnie narażać życie, protestując przeciw plądrowaniu wsi przez wojska i pertraktując z dowódcą, ale niczego nie osiągnął, bo mieszkańcy zostali niemal doszczętnie ograbieni. Nakłaniał mieszkańców do tego, aby dobrowolnie oddawali wrogowi to, co posiadali, a równocześnie starał się uzyskać u dowódcy złagodzenie sankcji. Zajęcie wsi było takim szokiem dla Rowedera, że mieszkańcy parafii prosili, aby tego samego wieczora wyjechał powozem do Oliwy, zwłaszcza że wszystko zostało zagrabione, nawet schowane w kościele zapasy. Roweder widział, że jego obecność nie przynosi w tym momencie żadnego pożytku i postanowił wyjechać, ale został zaatakowany przez Tatarów i tym samym zmuszony do powrotu. Pospieszył na noc na plebanię, w której dał schronienie wystraszonym parafianom, a o świcie – po ukryciu ksiąg kościelnych i rozdaniu żywności potrzebującym - wyruszył pieszo do Oliwy w towarzystwie jednego rolnika. Po drodze widział wszędzie opuszczone domostwa i zastraszonych mieszkańców, kryjących się po kątach swoich posesji, i tak dotarł o poranku do Karlsbergu [góra w Oliwie, zwana dziś Pachołkiem – przyp. tłum.]. Po trzykrotnej kontroli wartowników dotarł w końcu do klasztoru,  który wyglądał jak obóz wojenny i w którym zastał swoich współbraci bardzo roztrzęsionych i wystraszonych.  Po krótkim pobycie w klasztorze, po upływie trzech dni powrócił do swojej parafii. Podejmował wielokrotnie niebezpieczne wizyty u chorych, korzystając często z bocznych dróg i niemal nadziewając się na kozackie lance. Pewnego razu jakiś żołnierz wyrwał mu nawet bursę z Najświętszym Sakramentem i świętymi olejami,  ale Roweder nie dał za wygraną i śledził złodzieja, a następnie poskarżył się u dowódcy oddziału i tak odzyskał bursę (Annal.Ol.S.372-78). Więcej informacji o ofiarnej posłudze duszpasterskiej w czasach zawieruchy wojennej zawierają jego pamiętniki.  

               14 kwietnia 1734 roku Roweder został zwolniony z niebezpiecznej posługi [w Matarni – przyp. tłum.] i posłany do Koszalina, na dwór księcia Michała Czartoryskiego, prokanclerza Litwy. Ten, mimo że jego kapelanem domowym był już jezuita, poprosił opata o wyznaczenie oliwskiego mnicha na spowiednika dla siebie, swojej rodziny i uciekinierów z rodziny Leszczyńskich. Został posłany właśnie Roweder, gdyż biegle znał język polski. Zawierucha wojenna nie zakłóciła pracy brandenburskich pocztylionów  i Roweder dotarł szczęśliwie do celu. W Koszalinie jego cysterski habit wzbudził jednak w innowiercach tak ogromny gniew, że dopiero z pomocą książęcego sługi zdołał opuścić rynek. Roweder pozostał w Koszalinie przez cztery tygodnie, po czym powrócił do Oliwy w towarzystwie pewnego znakomitego Polaka, który podróżował jako poseł do Stanisława [króla – przyp. tłum.]. Po drodze otrzymał wiadomość, że Rosjanie przejęli kontrolę nad trasą pocztylionów i zatrzymywali podejrzanych podróżnych. Z tego powodu Roweder i jego towarzysz podróży rozdzielili się w Oskowie [Wutzkow] i podążali dalej w pojedynkę. Na stacji pocztowej koło Renuszewa [Renneberg] Roweder natknął się na Rosjan, ale mieli oni wzgląd na to, że jest zakonnikiem i udało mu się szczęśliwie dotrzeć do klasztoru (Tamże.S.390-92). Wkrótce po tym, jak dotarł do klasztoru, wyruszył ponownie w drogę do Koszalina, aby stamtąd wysłać list z ostrzeżeniem do księżnej Lubomirskiej, która w drodze do Królewca utknęła w Łupowie [Lupow]. Aby wydostać się bez przeszkód z Oliwy, zawiesił na piersi bursę, ale bez Najświętszego Sakramentu, i dostał się na drogę do Koszalina, do którego dotarł całkowicie wyczerpany z powodu nieprzespanych nocy i wielkiego wysiłku. Gdy udało mu się wysłać list, powrócił przez Banino [Borrowietz] i Matarnię do klasztoru (Annal.Ol.S.392).

               Nie danym było Rowederowi długo pozostać w klasztorze. W kilka tygodni po jego powrocie książę Czartoryski zwolnił swojego kapelana domowego i kierował ciągłe prośby do Zaleskiego o przysłanie mu Rowedera na jego dwór w Koszalinie. Sugerował jednocześnie, aby Roweder mógł nosić świeckie ubranie. Nie podobało się to Rowederowi, który prosił, aby z tego warunku zrezygnować, choć w końcu musiał się ugiąć. W dniu 29 marca 1735 roku wyruszył ponownie do Koszalina. W tym czasie zastępował go w Matarni Mateusz Foschmann, kapelan opata. Po przybyciu do Koszalina radością Rowedera było to, że mógł udzielać sakramentów (Komunii świętej) rozproszonym na tym terenie katolikom, do których docierał przemierzając często wiele kilometrów. Msze święte musiał nierzadko odprawiać w tajemnicy, aby zapobiec przemocy ze strony innowierców (Annal.Ol.S.416). Już 20 sierpnia 1735 roku Zaleski odwołał Rowedera z zajmowanego przez niego stanowiska i powierzył mu obowiązki sekretarza Prowincji w Mogile, przy nowo wybranym opacie Jacku Rybińskim. Książe odmówił jednak jego zwolnienia.  1 sierpnia 1735 roku sam Roweder przybył do Oliwy z listem od od księcia, a także z przeprosinami za to, że nie mógł objąć urzędu. Przebywał [w Oliwie] bez wyznaczonych mu funkcji zakonnych (Tamże.S.417-18). 

               Przez cały rok Roweder pozostał na Pomorzu, będąc spowiednikiem i kapelanem na książęcym dworze. Podjęta pod przymusem posługa, za którą książę nie szczędził wyrazów wylewnej wdzięczności wobec opata, nie dała Rowederowi zbyt długiej radości. Po zawarciu pokoju książę osiadł w Gdańsku. 17 lutego 1736 cały dwór wyruszył spiesznie specjalnym pocztylionem z Koszalina do Gdańska, będąc już o godz. 19.00 u celu. Już 20 lutego Roweder pospieszył do Oliwy, gdzie powrócił do noszenia habitu zakonnego i objął funkcję sekretarza Prowincji (Tamże.S.422). Wtedy zachorował, ale mimo choroby nie został zwolniony z urzędu.  Wkrótce został wysłany do Gdańska, gdzie miał być nauczycielem młodego księcia Czartoryskiego, jedynaka, który zmarł niestety kilka miesięcy później. Po tym wydarzeniu Zalewski zabrał Rowedera z powrotem do Oliwy, aby wykorzystać jego predyspozycje do urzędu sekretarza (Tamże.S.392-93).

               27 lutego 1736 roku Roweder stał się po raz kolejny proboszczem w Matarni. Do jego obowiązków należały jednak wizyty w Oliwie, celem wykonania papierkowej roboty związanej z funkcją sekretarza (Tamże.422). Parafią w Matarni kierował do 1738 roku, aż do powtórnego objęcia jej przez swego poprzednika Edmunda Schlesigera (Schwengel, Apparatus Paup.S.149). Od tego momentu Roweder staje się znaczącą postacią w historii zakonu. 8 kwietnia 1736 roku Zaleski zwołał kapitułę zakonną, która miała się zgromadzić 30 kwietnia w Lądzie i w której miał mu towarzyszyć  też Roweder. Podczas rozpoczęcia obrad  kapituły, aż do czasu uzyskania potwierdzenia ze strony opata-prezesa, Roweder nie mógł wykonywać swojej misji sekretarza. Zastępował go Rybiński. Dopiero 1 maja dotarł oczekiwany dokument od opata Curowskiego[3] z Bledzewa i Roweder oficjalnie objął tę funkcję (Annal.Ol.S.432).

               18 maja 1736 roku Roweder towarzyszył swojemu opatowi w podróży na sejm w Warszawie, gdzie mieli zetrzeć się ze sobą zwolennicy wolnego wyboru opatów i lobby prałatów. Po drodze – gdyż spotkanie miało mieć miejsce 25 czerwca – spotkali się z wieloma wpływowymi osobistościami, zabiegając o ich względy w sprawie zakonu. Na kilka dni przed rozpoczęciem obrad obaj zamieszkali u Franciszkanów na Nowym Mieście w Warszawie, gdzie był już Rybiński (Tamże.S.426). Negocjacje nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i gdy, przygnębieni, mieli już opuszczać Warszawę, pogorszyła się z dnia na dzień choroba nóg opata i dlatego pozostali jeszcze przez kilka dni w Warszawie, wyruszając do ojczyzny dopiero po zauważeniu pierwszych oznak ustąpienia dolegliwości. Podczas drogi powrotnej stan zdrowia opata znów pogorszył się do tego stopnia, że przerwał  podróż na półtora tygodnia, zatrzymując się u swojego brata w miejscowości Kitnovia i dopiero 21 lipca przybyli obaj do Oliwy (Tamże.S.432).  Wkrótce po tym Roweder otrzymał zadanie zaproszenia do Oliwy Rybińskiego i ugoszczenia go podczas jego wyboru na koadjutora. Obok tego sprawował posługę duszpasterską w Matarni, gdzie odrestaurował kościół, praktycznie odbudowując go niemal od podstaw i któremu podarował nowy kielich (Tamże.S.433-34).

               Po tych wszystkich trudach, podjętych na przestrzeni ostatnich lat, Roweder zachorował 29 września 1736 roku na malarię („malaria tertiana”). Został przewieziony do Oliwy i leżał przez osiem tygodni w łóżku, walcząc z niebezpieczną chorobą (Tamże.S.435). 15 listopada 1736 roku był już na tyle silny, że mógł wziąć udział jako notariusz prowincji w wyborze Jacka Rybińskiego na koadjutora (Roweder, Annales, Berlin Staatsbibl. Borussica, Fol. 630. S.265-68). Osobiście zbierał karty do głosowania od chorych ojców (Annal.Ol.S.436), sam sporządził protokół i przeczytał go przed kapitułą i przed bramą opactwa (Roweder, Annales, Bln. Staatsbibl. Borussica, F0l. 630.S.265-68).

               W tym samym czasie Roweder zmuszony był podjąć nowe wyzwanie. Po śmierci ojca Nivardusa Moellera, 20 października 1736 roku powierzono mu urząd bursariusza (Annal.Ol.S.436). 3 stycznia 1737 roku sprawował funkcje: bursariusza, sekretarza prowincji i prokuratora „causarum” (Staatsarchiv Danzig Abt. 391, Nr. 412, Bl. 108b u. 109).

               3 grudnia 1737 roku Roweder zgłosił na konsystorzu w Gdańsku skargę przeciw  proboszczowi Puklińskiemu z Mechowa, który 30 lipca nakazał sługom parafialnym przetrzymanie w więzieniu pewnej starszej kobiety oskarżonej o rzekome czary, mimo że właściwy sąd nie znalazł ku temu żadnych podstaw. W dodatku wywierał presję na różne osoby, posuwając się do rękoczynów, żądając  pieniędzy w zamian za uwolnienie rzekomej czarownicy. W związku z tym, że świadkom trudno było dostać się do Gdańska, Roweder zaproponował,  aby przesłuchania odbyły się w Starzynie i tak też się stało (Annal.Ol.S.437-39).

               11 lutego 1737 roku Roweder przywiózł do Gdańska 1000 florenów, za które dzierżawca zajazdu dla mnichów miał zakupić materiały budowlane potrzebne do zbudowania w Gdańsku spichlerza klasztornego (Tamże.S.443). Został oderwany od obowiązków klasztornych, gdy na początku 1737 roku liczni członkowie rodziny Czartoryskich  prosili opata, aby ustanowił Rowedera kapelanem domowym palatyna mazowieckiego Stanisława Poniatowskiego. Roweder był już wcześniej wzywany do Gdańska, co było dla niego próbą posłuszeństwa, choć wynikły z tego zasługi i korzyści, które przypisywano naturalnie całemu zakonowi. Roweder miał otrzymać „życiowa misję”. Na początku Roweder milczał, nie wiedząc, co odpowiedzieć, a następnie poprosił, aby najpierw przedstawiono tę propozycję jego przełożonemu. Zakładał, że opat prawdopodobnie nie zgodzi się, gdyż potrzebował go jako sekretarza prowincji. Książę naciskał, aby osiągnąć swój cel. Opat wpierw się wahał, ale po jakimś czasie ugiął się przed licznymi jak „rój pszczół” Czartoryskimi i osobami z nimi związanymi, wśród których był kasztelan wileński Kazimierz Czartoryski, ojciec rezydującego w Gdańsku księcia, przebywający właśnie u swojej córki, a także biskup Szembek z Włocławka, biskup Czapski z Przemyśla, opat Leski z Pelplina, biskup Grabowski z Pelplina i inni. Tak długo krzyczeli opatowi do uszu, aż się przełamał i zgodził, choć kolidowało to z udziałem Rowedera jako sekretarza w wizytowaniu klasztorów w Polsce i korzystaniem z jego pracy po powrocie z owej podróży. I tak, 19 czerwca 1737 roku Roweder musiał  zdać księgi rachunkowe, spakować manatki i przenieść się do Gdańska. Z jego pamiętników wynika, że on – który zarządzał ogromnym majątkiem i był niezwykle żywotnym, niespełna 40-letnim zakonnikiem – jechał do Gdańska z niechęcią, powodowany ślubem posłuszeństwa [wobec opata – przyp. tłum.]. W Gdańsku nie miał robić niczego więcej, jak tylko codziennie, w ustalonych godzinach katechizować dworzan, a w niedziele i święta godzinami umoralniać trzech ponad 15-letnich synów Poniatowskich. To były wszystkie jego obowiązki, tak że nawet nie musiał odprawiać Mszy św. dla swojego Pana. Życie w książęcej rezydencji w Neugarten [obecnie: ul. Nowe Ogrody w Gdańsku – przyp. tłum.] nie satysfakcjonowało go jako zakonnika [pragnącego żyć zgodnie z regułą zakonną – przyp. tłum.], mimo iż przeżywał chwile radości, gdy obserwował duchowy rozwój swoich wychowanków i rozkwit ich różnorakich talentów (Annal. Ol. S. 443-45).

               W międzyczasie Roweder odbył wraz z Zaleskim podróż do Gniezna, gdzie spisał w maju ważne akty dotyczące klasztoru cysterek z Ołoboka (Tamże. S. 451). Zaleski zaplanował na wrzesień 1737 roku wizytację generalną klasztorów w Polsce, podczas której Roweder miał mu towarzyszyć i służyć pomocą.  Przedtem Roweder musiał uwolnić się od swojej misji na dworze Poniatowskich, co wcale nie było łatwe. Spotkał się z szorstką odmową [księcia – przyp. tłum.]. W tej sytuacji musiał energicznie interweniować Zaleski, który przypomniał [księciu – przyp. tłum] o zakończeniu umowy i jednocześnie obiecał, że Roweder po zakończeniu podróży powróci do pracy u księcia. 12 września obaj wyruszyli w podróż. Pierwszą noc spędzili w Żukczynie, drugą w Radostowie [Rathstube], a od 14 do 17 września w południe wizytowali Pelplin. Tego samego dnia wieczorem przybyli do Koronowa, a stamtąd udali się do Wągrowca. W dniu 4 października przybyli do Poznaniu, do prywatnej kwatery pod miastem. Następny postój zrobili w Owińsku, a kolejny – u palatyna Kalisza, który bardzo gościnnie przyjął ich w swoim majątku w Schwarenz. Następnie powrócili do Poznania, gdzie przez trzy dni oczekiwali na ważne listy z Rzymu, po czym przez Lwówek i Rokitno dotarli aż do Bledzewa. W Bledzewie przywitani zostali salwą honorową. Po wielodniowym świętowaniu udali się przez Paradyż [Gościkowo – przyp. tłum.] do Owińska i Przemętu, gdzie przebywali trzy dni. Stąd ich droga wiodła do Krzeszowa, w którym późnym wieczorem odwiedził ich opat ze Szczyrzyca, przywożąc obu gościom wina i próbując nakłaniać ich do pijaństwa. Następnego dnia przez Wieliczkę dotarli do pewnej wsi gdzie w kaplicy odprawili Mszę, podczas gdy kucharze przygotowywali  jedzenie w zajeździe. Podczas Mszy Świętej nagle powstał w zajeździe pożar, wzniecony przez opata ze Szczyrzyca,  który z powodu licznych występków obawiał się wizytatora. Próbowano schronić się na plebani, jednak proboszcz uciekł przed Zaleskim tylnymi drzwiami. W tej sytuacji kucharze, pokonując niedogodności, musieli przyrządzić z przyniesionych zapasów skromny posiłek w kuchni parafialnej. Wieczorem obaj przybyli do Szczyrzyca. Dnia 6 grudnia, po długich pertraktacjach, niegodny opat został odwołany i odesłany do więzienia w macierzystym klasztorze w Pelplinie. 7 grudnia Zaleski zwołał kapitułę, której skutkiem było odczytanie przez Rowedera przed drzwiami kościoła i opactwa dekretu o odwołaniu opata, a także zwolnienie podwładnych odwołanego opata ze ślubu posłuszeństwa. Po trzech dniach odbył się wybór nowego opata, po czym Zaleski i Roweder udali się do Mogiły. Boże Narodzenie 1737 roku spędzili obaj w klasztorze w Jędrzejowie (Annal. Ol. S. 453-466). Po Świętach ruszyli do Koprzywnicy, zaś 3 stycznia 1738 roku skierowali się  do Wąchocka, gdzie dotarli 4 stycznia, a 5 stycznia odbyli wizytację. Następnie skierowali swe kroki do Ołoboku, gdzie pracowicie spędzali czas od 11 do 25 stycznia. Potem dotarli do Sulejowa, który wizytowali od 27 do 30 stycznia; pozostali tu do 3 lutego, aby zainicjować zapowiedzianą kapitułę generalną prowincji (Tamże. S. 469-70).

               W czasie trwania kapituły, od 4 do 8 lutego, Roweder pełnił funkcję notariusza Prowincji. Dnia 4 lutego przyznano mu tytuł doktora teologii (Roweder, Annales, Berlin, Staatsbibl. Borusssica, Fol. 630, S. 181). Zaraz po zakończeniu kapituły Roweder  i Zaleski pospiesznie udali się do Oliwy, aby przygotować się do podróży na kapitułę generalną do Citeaux, na którą zostali oddelegowani. Po drodze rozdzielili się. Roweder musiał wyruszyć z opatem z Pelplina do Koronowa, gdzie kilka tygodni wcześniej zmarł tamtejszy opat i czekał na pochówek. Obaj dotarli na miejsce 16 lutego, pochowali zmarłego, uregulowali zaległe długi, ustanowili administratora dóbr klasztornych i udali się w drogę powrotną do domu [w Oliwie – przyp. tłum.]. 24 lutego, po półrocznej nieobecności, Roweder był znów w domu (Annal. Ol.  S. 472).

               Zaraz po powrocie rozpoczął się od nowa „taniec” z Czartoryskimi, którzy naciskali na Zaleskiego, aby Roweder koniecznie objął swoją posadę na dworze Poniatowskich – po tym, jak opat podjął stanowczą decyzję o zabraniu Rowedera do Citeaux, co było powodem rozdźwięku z książętami. Zaleski mądrym posunięciem obronił Rowedera, mianując go 3 marca 1738 roku przeorem oliwskim. Tym samym zakończył się w życiu Rowedera okres posługi jako kapelana nadwornego (Tamże. S. 473).

               Nie dane mu było długo zaznać spokoju. Już 26 marca wyruszył z opatem na kapitułę generalną do Citeaux, co było dla nich obu  wielkim przeżyciem (por. rozdz. Reise nach Citeaux, tamże. S. 477 und 488). W Citeaux Roweder otrzymał pismo potwierdzające jego promocję doktorską (Tamże. S. 481/82). 17 czerwca, na krótko przed Kompletą, Roweder powrócił do Oliwy. Przyjmował życzenia szczęścia, wyglądał zdrowo, ale jeszcze tej samej nocy poważnie rozchorował się. Dostał gorączki, odezwały się u niego różne bóle, do tego stopnia, że przez osiem miesięcy był prawie bez sił (Tamże. S. 489).

               Wkrótce po swoim powrocie Roweder postanowił spełnić długo oczekiwane życzenie mieszkańców Oliwy, które swego czasu próbował już zrealizować Hacki. Przywiózł z Citeaux zezwolenie na uroczyste wprowadzenie święta św. Oliwii, której relikwie sprowadzono do Oliwy w 1703 roku z Anagni ( Abschnitt das Olivafest). W toku przygotowań do uroczystości Roweder udał się 12 maja 1739 roku do gdańskiego Oficjalatu, gdzie – zgodnie z normami kościelnymi –  zbadano i oficjalnie potwierdzono autentyczność relikwii.  W tym samym czasie musiał objąć jeszcze jeden bardzo pracochłonny urząd: posadę sędziego sądu w Oliwie, w miejsce odwołanego  sędziego Degny (Annal. Ol. S. 505). Gdy opat wracał w grudniu 1739 roku z wizytacji na Litwie, Roweder wyruszył mu naprzeciw do Gremblina i nakłonił go do krótkiego odpoczynku w zajeździe (Tamże. S. 543).

               Bardzo ciężko przeżył śmierć swojego opata, któremu przez tak wiele lat pomagał w kierowaniu prowincją. Gdy 7 kwietnia Zaleski zmarł, jemu przypadło w udziale realizowanie procedury zapieczętowania mieszkania opata i rozesłania informacji o śmierci (Tamże. S. 576). Przy tej okazji niejednokrotnie musiał stawiać zdecydowany opór krewnym opata, liczącym na spadek. Już 8 i 9 kwietnia pojawiła się szwagierka opata, która udawała boleść, płacząc dniami i nocami, a przecież jeszcze za życia opata potrafiła go wykorzystywać. Gdy jednak nie znalazła niczego, co mogłaby zabrać,  9 kwietnia Roweder polecił, aby w 6-konnym zaprzęgu odwieźć ją do domu. Nakazał przewieźć ją do Łęgowa i tam za 18 talarów wynająć woźnicę, który przetransportuje ją dalej (Tamże. S. 577).  Dzięki temu mógł oddać przybyłemu 1 maja z Drezna Rybińskiemu spadek Zaleskiego w nienaruszonym stanie (Tamże. S. 586). Sam Roweder w dniu swoich imienin otrzymał ze spadku Zaleskiego powóz do własnego użytku (Tamże. S. 587). 1 czerwca prowadził uroczysty kondukt żałobny z trumną zmarłego opata, a następnie przygotował pochówek w grobowcu Dombrowskich (Tamże. S. 594).

               Krótko po tych wydarzeniach wybrał się z Rybińskim w podróż do Polski. W dniu 8 czerwca udali się obaj do Gdańska. Tam czekał na nich opat pelpliński, z którym razem udali się do Hoppenbruch [Zaroślak? – przyp. tłum.], gdzie byli jego gośćmi. Stąd ruszyli przez Żukczyn do Pelplina. Tam Roweder zachorował i zmuszony był wrócić (Tamże. S. 597-98). Następnego dnia, 9 czerwca, powitał na czele całego konwentu powracającego opata, który po drodze otrzymał w Przemęcie święcenia.  14 czerwca, podczas złożenia przysięgi przed konwentem, wygłosił płomienną mowę w imieniu swoim i współbraci (Tamże. S. 606). W dniu imienin Rybińskiego, 21 sierpnia 1740 roku, wygłosił uroczystą przemowę z życzeniami i tego samego dnia towarzyszył mu przy poświęceniu nowej kaplicy oliwskiej w Leśnej Polanie [Grenzlau] (Annal. Ol. S. 618).

               W okresie od 16 do 24 września 1740 roku przeprowadził przy pomocy archiwistów inwentaryzację archiwów klasztornych. Został sporządzony nowy katalog aktów i dokumentów z roku 1719, który od czasów wojennych był w wielkim chaosie, a także domagał się uzupełnień. W związku z tym Roweder zarządził, aby w przyszłości przeprowadzać co trzy lata przegląd generalny archiwum (Tamże. S. 633). Gdy 27 listopada przebywał w Oliwie Hieronim Turno, były profes oliwski i opat z Przemętu, i nalegał na to, aby podjąć proces beatyfikacyjny opata Trebnica, wówczas Roweder mógł mu przedłożyć odpisy protokołów o nienaruszeniu zwłok i otrzymał od szacownego gościa 500 złotych guldenów na poczet kosztów procesu. Następnego dnia towarzyszył mu z Rybińskim w drodze do Gdańska (Tamże. S. 644/45).      

               Roweder był przeorem do sierpnia 1754 roku. Ostatni jego podpis jako przeora widnieje na protokole posiedzenia w dniu 25 sierpnia 1754 roku (Cons. Et Test. S. 52b). Owocem jego wielostronnych działań były nadzwyczajne zyski uzyskiwane przez klasztor, a także odnowa budynków i substancji materialnej, o czym była już mowa w innym miejscu. Mimo tych licznych i ważnych obowiązków [w Oliwie – przyp. tłum.] kierował do 1739 roku parafią w Matarni, aż do przejęcia jej przez Edmunda Schlesigera. Po przejściu Karla Boryszewskiego do Giemlic, 20 października 1741 Roweder przejął parafię w Łęgowie – Różynach i został tam 26 października uroczyście wprowadzony (Inventar Langenau – Rosenberg vom 13.11.1741, Pfarrarch. Oliva). Z archiwum przeorskiego wyselekcjonował dokumenty o Łęgowie, które w znacznej części własnoręcznie przepisał i zestawił w Regestra Ecclesiae Langnoviensis (Regestra eccl. Lang. S. 79, Pfarrarch. Langenau).

               Roweder prowadził także szeroką działalność duszpasterską. W 1744 roku zbudował za własne pieniądze, praktycznie od podstaw, budynki parafialne, które od dłuższego czasu były w bardzo złym stanie i czemu chłopi z Łęgowa i Skowarcza nie byli w stanie zaradzić. Zobowiązali się jednak 4 lipca 1744 roku, że w przeciągu trzech lat zrekompensują to jemu lub konwentowi sumą 800 pruskich guldenów, co potwierdzili własnoręcznymi podpisami, z podaniem adresów:

               Michał Gert, sołtys ze Skowarcza,

               Jan Klingrodt,

               Daniel Szpendowski, sołtys z Łęgowa,

               Jerzy Rabe.

               Na krótko przedtem, 4 maja 1744 roku Roweder był na kapitule Prowincji w Wągrowcu jako zastępca opata i sekretarz Prowincji (St.A.Dzg., Abt. 391, Nr. 412, Bl. 133). W podziękowaniu za zasługi dla Prowincji kapituła podarowała mu „anulum portandum continuo” [pierścień do stałego noszenia – przyp. tłum.]. Przywilej noszenia pierścienia miał potwierdzić wizytator zakonny wyznaczony przez Rybińskiego (Tamże. Bl. 131 b).

               Roweder wybudował w Łegowie plebanię, stodołę, stajnię, spichlerz, zajezdnię dla powozów i postawił ogrodzenie (Metrica eccl. Lang. S. 93 ff., Pfarrarch. Langenau). W tym samym roku Roweder zajął się odnowieniem przywilejów przysługujących mieszkańcom Łegowa, ponieważ dotychczasowe dokumenty nie były wystarczająco jasne.  Nie były dokładnie określone świadczenia finansowe na rzecz proboszcza przy żniwach, wysokość świadczeń była zbyt niska, w związku z czym istniała możliwość powstawania sporów, jeśli proboszcz zażądałby pomocy przy żniwach lub udostępnienia pastwiska dla swoich świń lub 10 gęsi. Roweder podwyższył odpowiednio zobowiązania i zastosował uśrednienie. Podczas żniw chłopi mieli pracować przez 3 dni na polach parafialnych i oddawać co dziesiątą gęś. Za świnie wypasane na parafialnym pastwisku mieli płacić 10 groszy za dużą świnię, a 5 groszy za małą. Zimą mieli oddawać dwie sztuki przedniej przędzy. Jeśli ktoś sprzedał swoją nieruchomość, miał przekazać 10% sumy sprzedaży proboszczowi, z założeniem, że proboszcz miał prawo pierwokupu (Regestra eccl. Langnow, S. l ff., Pfarrarch. Langenau). W ten sposób Roweder starał się wyrównywać podwyższone koszty dzierżawy.

               Gdy Roweder przejął parafię [Łęgowo i Różyny – przyp. tłum.], obydwa kościoły były w opłakanym stanie. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz raziły brudem, były ciemne i bliskie zawalenia, nie posiadały prawie żadnego ołtarza (Tamże). Roweder postanowił obie świątynie godnie odnowić. W roku 1746 w Różynach wzniósł murowany kościół, w miejsce rozpadającego się – drewnianego i rozpoczął w 1748 roku budowę nowego kościoła w Łęgowie (Schwengel; Apparatus Paup. S. 156 u. Metrica eccl.. Lang. S. 184 ff., Pfarrarch. Langenau).

(Kościół pw. św. Wawrzyńca w Różynach) 

(Kościół pw. św. Mikołaja w Łęgowie - widok z 1750 roku)

W 1749 roku zbudował szpital przeznaczony dla trzech ubogich osób (Stiftungsurk. V. 5. Mai 1749, Metrica S. 140 ff.). W roku 1750 założył w Łęgowie Bractwo Różańcowe, dla którego dekret założycielski wydał generał dominikanów Ripoli w dniu 12 marca 1750 roku. Od tego momentu corocznie ma być uroczyście obchodzone święto Różańca przed obrazem w kaplicy różańcowej, przedstawiającym wszystkie 15 tajemnic różańca i św. Dominika otrzymującego różaniec od Matki Bożej. Uroczystości założenia Bractwa Różańcowego przewodniczył w dniu 15 sierpnia 1750 roku przeor dominikanów z Gdańska Antoni Lange (Metrica praep. Langnow. S. 45 ff.). Roweder  utworzył fundację Bractwa Różańcowego, ofiarując 1000 florenów na cosobotnie Msze święte ku czci Matki Bożej sprawowane przy ołtarzu różańcowym (Visitation 1765 in Metrica Praep. Lang. S. 184 ff.). Wielkie zasługi Rowedera wynagrodził  mu biskup Czapski i nadał mu 21 lutego 1751 roku tytuł „proboszcza”, który miał przysługiwać wszystkim jego następcom w Łęgowie (Metrica Praep. Lang. S. 36 ff.).

               Roweder doświadczał też różnego rodzaju strat. I tak, podczas zarazy, która dotknęła bydło w 1752 roku, stracił cały swój inwentarz (podobna sytuacja dotknęła również jego parafian, dlatego zezwolił im na wypasanie ich owiec i baranów na pastwisku bez opłat na rzecz parafii, a następnie przedłużył to ustalenie na kolejne trzy lata). W następnych latach sam Roweder ograniczył się do hodowli niewielkiej ilości bydła, podczas gdy wcześniej posiadał 100 owiec, 12 koni i około 20 krów (Regestra Eccl. Lang.). W 1758 doszło niemal do sporu z Rybińskim o kawałek parafialnej ziemi o obszarze 16 ½ rut, którą opat dołączył do majątku w Żukczynie bez zapytania proboszcza. Roweder protestował w dniu 7 kwietnia u zarządcy Żukczyna, ale niczego nie osiągnął. Aby zrekompensować straty swoim następcom, po śmierci dzierżawcy Barenbrucha zajął taki sam kawałek ziemi w kierunku Rusocina, bez sprzeciwu parafian (Metrica Praep. Lang. S. 51 ff. U. Regestr. Eccl. Lang. S. 62). W 1759 roku, na prośbę pobożnych dusz, sprowadził do Łegowa feretron z kopią łaskami słynącego obrazu z klasztoru w Łąkach, którą wykonał ojciec Daniel z zakonu Reformatów ze Sławoborza [Stolzenberg]. Z obrazem tym miały w przyszłości wyruszać procesje do Lubiszewa [Liebschau], Kłodawy i Świętego Wojciecha. Z uwagi na zaistniałe utrudnienia (na przykład, pewnego razu, w drodze powrotnej, doszło w Pruszczu niemal do bijatyki) ograniczył pielgrzymki do dwóch w ciągu roku: w dniu św. Wawrzyńca z Łęgowa do Różyn i w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny – z powrotem (Regestra Eccl. Lang. S. 60-62). W 1764 Roweder uzyskał nowe 10 letnie odpusty dla  Bractwa Różańcowego w Łęgowie i takie same – dla Bractwa Matki Bożej Bolesnej w Różynach (Metrica Eccl. Lang. S. 184 ff. Visitation von 176[4]).

               Roweder nie przestawał równocześnie troszczyć się o klasztor z tym samym zapałem co dotychczas. Jego artystyczne uzdolnienia oraz zaangażowanie w upiększanie kościoła i liturgii były widoczne już podczas jego posługi duszpasterskiej w Matarni. Przebywając w Koszalinie zarządził 23 czerwca 1735, aby ustawić w Matarni statuę św. Jana Nepomucena (Annal. Ol. S. 417). W 1736 roku zadbał o gruntowne upiększenie i częściową przebudowę kościoła parafialnego w Matarni. W miesiącach letnich nakazał pozłocić ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej i ołtarz Tymoteusza; ambonę i chrzcielnicę pozłocił osobiście; pomieszczenie pod wieżą, które wyglądało jak rupieciarnia, nakazał uprzątnąć i tym samym powiększył powierzchnię kościoła; z tyłu i po bokach ołtarza głównego zastały zamontowane nowe okna; konfesjonał został przeniesiony z pomieszczenia pod wieżą za ołtarz główny. Ponadto w nawie kościoła zostało zamontowanych 9 ławek, a po obu stronach prezbiterium stalle; chór organowy został przeniesiony pod wieżę i odnowione zostały organy; dobudowana została kruchta i powstała murowana kostnica. Do tego zakupił od siebie kielich dla kościoła, oddając kielich pożyczony z Oliwy (Annal. Ol. S. 433-34).

               Roweder z wielkim zapałem działał na rzecz klasztoru, wykorzystując swoje zdolności artystyczne i zachęcając do tego także innych. Ledwie kilka dni, które spędził w Oliwie na początku września 1735 roku, wykorzystał na narysowanie projektu drzewka oliwnego z wizji świętego Bernarda, który stał się podstawą do wykonania rzeźby przez wynajętego artystę. Drzewko oliwne znalazło swoje miejsce w refektarzu domu zdrojowego, nad studnią (Tamże. S. 418). Na uroczystość wprowadzenia święta św. Oliwii Roweder sporządził szkice relikwiarza, ofiarował srebro i zmobilizował opata i jego współbraci do podobnych darowizn (Tamże. S. 495-97;  Abschnitt Olivafest). 8 kwietnia 1739 roku przywiózł osobiście z Żukowa haftowane złotem i srebrem nowe ornaty i szaty dla służby ołtarza, które po raz pierwszy miały być założone podczas tego święta (Tamże. S. 501). Zaprojektował łuki triumfalne i obrazy, które miały ozdobić drogę relikwii z kościoła św. Jakuba do kościoła klasztornego (Tamże. S. 507), a także napisał poematy, które miały być powieszone na łukach tryumfalnych (Tamże. S. 508-15), jak również ułożył tekst uroczystej arii na 4 głosy solowe i chór oraz tekst uroczystej pieśni, która miała być wykonana przez chór podczas procesji i nieszporów (Tamże. S. 516-517). Jakby tego było mało, 3 sierpnia 1739 roku zamówił u dwóch rzeźbiarzy, Ignacego Muellera i Kacpra Stroweli, nowy marmurowy ołtarz dla relikwii świętych towarzyszek św. Urszuli. Sam naszkicował relikwiarz, który wykonany został ze srebra. Także i tym razem srebro podarował on sam i inni mnisi (Tamże. S. 522-23). 5 kwietnia 1740 r. odebrał gotowy relikwiarz od gdańskiego złotnika Jana Joede (Annal. Ol. S. 572). Zaprojektował też obrazy, herby i katafalk na uroczystości pogrzebowe Zaleskiego (Tamże. S. 595). Ułożył też inskrypcje na obrazy i herby (Tamże. S. 589-93). Jego zdolności literackie pokazuje mowa powitalna, którą wygłosił 14 czerwca 1740 r. na cześć nowego opata Rybińskiego (Tamże. S. 606-8), a także uroczyste życzenia wygłoszone na pierwsze imieniny Rybińskiego (Tamże. S. 618). 18 listopada 1740 roku zamówił u złotnika Joede 4 relikwiarze w srebrnym okuciu do głównego ołtarza. Srebro na ten cel zebrał znów od mnichów (Tamże. S. 644). Na Boże Narodzenie pojawiły się one po raz pierwszy na ołtarzu (Tamże. S. 647). 19 listopada 1740 roku zachęcił stolarza, brata Alanusa, do zajmowania się snycerstwem – jego pierwszymi dziełami były owalne ramy do obrazów (Tamże. S. 644).

               13 stycznia 1749 roku Roweder wykonał projekt i sfinansował wykonanie przenośnego ołtarza, który był noszony w czasie procesji Bożego Ciała od stacji do stacji. Znalazł też artystę, który ten ołtarz pozłocił. Chciał przez to zapobiec zdejmowaniu ze ścian kościoła obrazów używanych do budowy stacji, co powodowało ich uszkodzenia – nie tylko ich, ale i ścian. Zaprojektował również cztery lampiony procesyjne w tym celu, aby podczas wietrznej pogody Najświętszy Sakrament nie był noszony ulicami bez światła. Także i tym razem Roweder zebrał od mnichów srebrne łyżki, tabakierki itp., dał też srebrny pastorał Hackiego, mały srebrny dzwonek z ołtarza, małą srebrną lilię z relikwiarza św. Oliwii i pieniądze ze spadków zmarłych mnichów (Cons. et Test. S. 36). Ponadto 18 czerwca 1751 roku konwent, przychylając się do jego propozycji, postanowił, aby stare kościelne srebra i inne zgromadzone przedmioty przeznaczyć na małą monstrancję. Rok jubileuszowy chciano uczcić dwutygodniową procesją z Najświętszym Sakramentem, do czego duża monstrancja okazała się być zbyt ciężka (Tamże. S. 46b).

               Roweder wykazywał się coraz większym talentem organizacyjnym. W marcu 1739 roku zaproponował i przeforsował swój pomysł, aby coroczne zebrania konwentu nie odbywały się w Radostowie, ale w pobliskim Gręzlewie [Grenzlau]. W związku z tym nakazał, aby wybudować w Gręzlewie odpowiedni dom, który w nagłych potrzebach mógł przyjąć większą liczbę członków konwentu i który miał posiadać kaplicę poświęconą świętej Oliwii i odpowiednie zaplecze (Annal. Ol. S. 499/500).  W tym samym czasie reaktywował założone w 1722 roku Bractwo Straży Honorowej dla Oliwy i okolic, układając nowy statut. Zadaniem Bractwa było utrzymywanie porządku i zapewnienie godnej oprawy uroczystości (Annal. Ol. S. 499-500). Znakomitym przykładem jego talentu organizacyjnego jest przygotowanie pierwszego święta św. Oliwii (Tamże. S. 506-19.  Absch. Olivafest). Nie ma racji Czaplewski, gdy twierdzi, że Roweder sprowadził relikwie św. Oliwii z Citeaux dopiero w 1738 roku (Tamże. S. 350). Znajdowały się one w Oliwie już od 1703 r. i zostały sprowadzone z Anagni przez opata Hackiego, który nie zdołał jednak zrealizować swojego zamiaru ustanowienia święta św. Oliwy (Tamże. S. 491-92 i Officia propria… Anagninae Ecclesiae… 1897 S. 226).

               W lipcu 1739 roku Roweder zadecydował, aby urzędnicy i osoby zatrudnione w sądzie klasztornym, zwłaszcza sędziowie i notariusze, otrzymywali stałą pensję oprócz mieszkania służbowego. Wcześniej otrzymywali dobrowolne datki, przez co byli narażeni na uleganie łapówkom. Dla sędziego wyznaczył sumę po 100 florenów od opata, koadjutora i konwentu, częściowo w gotówce, częściowo w naturaliach. W przyszłości miał być też opłacany urząd notariusza. Koadjutor przekazał notariuszowi księgi przychodów opactwa, za których prowadzenie miał otrzymywać 100 florenów. W przyszłości klasztor miał wyegzekwować pogłówne od dłużników i podwładnych, z czego notariusz miał otrzymywać 50 florenów. Woźnemu sądowemu powierzono dodatkowo funkcję stróża, którą miał spełniać od godz. 22 do godz. 3, śpiewem i grzechotką sygnalizując godziny. Za sprawowanie tej funkcji miał otrzymywać co kwartał zapłatę od mieszkańców Oliwy, w zależności od ich dochodów. Roweder ustalił też nową taksę sądową (Annal. Ol. S. 520-21).

               W tym samym czasie, w czerwcu 1739 roku, Roweder podjął decyzję o erygowaniu w Oliwie Studium [Studienanstalt, zakład naukowy – przyp. tłum.] filozofii i teologii[5] dla oliwskich i pelplińskich mnichów.  Aby zabezpieczyć im byt, na czwartym lub piątym roku przed zakończeniem Studium nie mieli być przyjmowani nowi nowicjusze (Tamże. S. 521-22).  Studium rozpoczęło swoją działalność 14 września 1739 roku (Tamże. S. 533-34). ( Rozdział. Studien).

(Portret przeora Iwa Rowedera z 1739 roku znajdujący się w zakrystii katedry w Oliwie)

              

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W 1750 roku Roweder napisał nowy statut dla cechu młynarzy z okolic Oliwy, zatwierdzony 2 października 1750 roku przez króla Augusta. Cech został założony 29 września 1674 roku przez Łoknickiego (Bestaetigungsurkunde  Pfarrarch. Oliva).

               Rozmaite talenty i bogate doświadczenie Rowedera w sprawach związanych z prowadzeniem klasztoru powodowały, że zasięgano u niego opinii przy wszystkich ważnych sprawach prawnych i majątkowych.  I tak, w 1732 roku, w środę po święcie Miłosierdzia Roweder brał udział w rozprawie, która toczyła się przed sądem w Skarszewach, a dotyczyła przekroczenia przez gdańszczan kompetencji w korzystaniu z kanału portowego (Gedanensia varia… Stadtbibl. Dzg. Ms. Uf 205 Bl. 24). W lutym 1734 r. odwiedził splądrowane przez Rosjan wioski klasztorne w Jelitkowie, Sopocie, Brzeźnie i inne, aby sporządzić dokładny wykaz strat i powstałych szkód wojennych. Szkody oszacował na prawie 200 000 florenów. Jego starania o rekompensatę strat przez Rosjan okazały się daremne (Annal. Ol. S. 381). W maju 1736 uczestniczył w ważnych negocjacjach w sejmie w Warszawie, dotyczących wolnego wyboru opatów cysterskich (Ebd. S. 436).  Będąc w Warszawie, kilkakrotnie odwiedził dwór [królewski – przyp. tłum.] i dowiedział się o planach zwolnienia Rybińskiego z funkcji opata [w Mogile – przyp. tłum.] i ustanowienia go koadjutorem w Oliwie (Ebd. S. 430-31). Po powrocie Rowedera do Oliwy przypadło mu w udziale zaproszenie go [Rybińskiego – przyp. tłum.] do klasztoru w Oliwie i przeprowadzenie jego wyboru zgodnie z procedurami (Ebd.S. 433). 3 grudnia 1736 Roweder uczestniczył w procesie, który toczył się w oficjalacie przeciwko proboszczowi z Mechowa i Starzyna. Przeforsował decyzję o przesłuchaniu oskarżonego w innym terminie i miejscu i o nałożeniu na niego kary zawieszenia w czynnościach na jeden rok, wysłania go na dwutygodniowe rekolekcje i zobowiązania do oddania pieniędzy, które wymusił od poddanych opata (Ebd. S. 437-39). Podobny proces miał miejsce w kwietniu 1737 roku przeciwko proboszczowi z Oksywia, który bezprawnie zatrzymał 2 konie opata. Został osądzony i zmuszony do oddania koni, jak i wpłaty 15 talarów odszkodowania (Ebd. S. 448). Po powrocie z Citeaux brał udział w postępowaniu sądowym przeciwko gdańskiemu burmistrzowi von Boemlen, doprowadzając do wyroku zobowiązującego go do zwrotu dworu Morgenroth, zajętego na szkodę klasztoru (Ebd. S. 489).  Krótko po tym wystąpił przeciw spadkobiercom rodziny Kitnowskich, którzy od 60 lat byli winni konwentowi 1500 florenów (Ebd. S. 491). 26 stycznia 1739 roku reaktywował dawno zapomniany zwyczaj, przyjmując właściciela Nowych Szkotów Ernesta Bruskiego i gdańskiego handlarza winem Henryka Baumanna do konfraterni w Oliwie. 27 stycznia złożył pozew przeciwko francuskiemu komisarzowi Klaudiuszowi Mathy, który nie płacił klasztorowi czynszu za dwór, który doprowadzał od czasu wojen rosyjskich do dewastacji i  którego nawet nie ogrodził. Ponieważ Mathy nie odpowiadał na pisma Rowedera i dopiero na trzecie wezwanie przybył na odczytanie wyroku, Roweder zajął na rzecz konwentu jego posiadłość (Tamże. S. 497).  14 maja 1739 rozpoczął się szereg rozpraw między miastem Gdańskiem i klasztorem o przedłużenie umowy dotyczącej Szańca Zachodniego, wygasającej w 1740 roku (Tamże. S. 505). Roweder brał udział w prawie wszystkich czynnościach [sądowych – przyp. tłum.]: 11 czerwca - na przeglądzie granic, 12 czerwca – przy „grossen Hollaender” (Tamże. S. 519-20), także 28 sierpnia i 31 sierpnia – na uroczystym odnowieniu umowy (Tamże. S. 523-27). Krótko po tym uczestniczył w wielu rozprawach i czynnościach [sądowych] dotyczących mieszkańców majątku w Grabinach, których Rada Miasta Gdańska chciała zmusić do oczyszczania rowów melioracyjnych. Roweder wystąpił bardzo ostro przeciw tym żądaniom, odwołał sołtysa Grabin Pahla, który szedł ręka w rękę z gdańszczanami i powołał na jego miejsce Michała Schwarza, od którego odebrał przysięgę wierności w obecności zgromadzonych mieszkańców (Annal. Ol. S. 528-35). 16 listopada, podczas spotkania z urzędnikiem steblewskim nie zgodził się na żadne nowe obciążenia nakładane na mieszkańców Grabin (Tamże. S. 537). 6 lutego 1740 roku wszczął postępowanie sądowe w sprawie podpalenia w Grabinach, doprowadzając do skazania winnej służącej na karę więzienia i wydalenia z obszaru klasztornego (Tamże. S. 563-65). Po tym pożarze Roweder starał się o to, aby mieszkańcy Grabin byli dołączeni do Towarzystwa Ubezpieczeń Ogniowych [Feuersozietät] na Nizinie. Przeciwstawił się temu Gdańsk. Towarzystwo zażądało od mieszkańców Grabin za samo przyjęcie 50 florenów od łana (Tamże. S. 570). 9 lutego udało się Rowederowi doprowadzić do rozstrzygnięcia długiego sporu ze spadkobiercami wcześniejszego właściciela Dworów Morgenrot i Schlakau, którzy przez długi czas zalegali z płatnościami. Trzech przeorów daremnie próbowało rozwiązać ten problem, ale utrudniał to zastępca gdańskiego burmistrza. Roweder doprowadził w końcu do odsprzedaży jednego Dworu za ustaloną przez klasztor sumę 800 florenów i do odsprzedaży drugiego – za wypertraktowaną między stronami sumę całkowitą 500 florenów (Tamże. S. 570-71). 23 kwietnia 1740 roku Roweder negocjował z miastem Gdańsk w sprawie głazów polnych, które służyły statkom za balast, a teraz leżały bezużytecznie na Westerplatte, chcąc je wykorzystać do budowy nowej gospody. Minęło jednak dość sporo czasu, zanim Magistrat podjął stosowne decyzje i przydzielił odpowiednią ilość [kamieni – przyp. tłum.]. W zamian, klasztor przekazał ze swoich lasów młode drzewka na tereny zielone między Bramą Oliwską, a kościołem „Wszystkich Aniołów Boga” (Tamże. S. 581). Po przybyciu Rybińskiego Roweder zadbał o to, by ze spadku po Zaleskim klasztor otrzymał należną własność (Tamże. S. 586). W czerwcu 1740 roku nakazał zbudowanie nowej gospody, dołączając do niej pod jednym dachem wcześniej istniejące dwa domy rybackie, co nie spodobało się Gdańskowi (Tamże. S. 599-600). 3 lipca 1940 roku ponownie nałożono na mieszkańców Grabin podatek od czyszczenia rowów melioracyjnych. Roweder zabronił sołtysowi brania udziału w rozprawie (Tamże. S. 605), a gdy 15 lipca przyszło do sołtysa kolejne wezwanie, Roweder okazał zdecydowany sprzeciw (Tamże. S. 608). Spór trwał dalej, aż 1 sierpnia notariusz reprezentujący przewodniczącego urzędu ze Steblewa przekazał pismo z zakazem używania przez mieszkańców Grabin instalacji młyna do odprowadzania wody. 5 sierpnia Roweder pertraktował w tej sprawie w Oliwie z sekretarzem miejskim Rosenbergiem. Rowerder obstawał przy regułach prawa Zakonu Niemieckiego, dotyczących czyszczenia rowów melioracyjnych. Umówił się na wizję lokalną w sprawie młyna i uregulował powództwa ze strony Miasta w sprawie rogatek ustawionych na Zaspie (Annal. Ol. S. 614-16). Spór o Grabiny zajmował go jeszcze 9 sierpnia (Tamże. S. 617) i 6 września 1740 roku (Tamże. S. 623). 12 września 1740 roku przybyli do Oliwy członkowie gdańskiego  cechu młynarzy i prosili przeora o schronienie i widzenie, skarżąc się na to, że niedawno zmniejszono im racje żywnościowe. Roweder ich uspokoił, a następnie negocjował z władzami Gdańska, które próbowały zastąpić młynarzy przez piekarzy, jednak ci nie wykonywali odpowiednio swojej pracy, tak że miastu groził niedostatek żywności. Wkrótce gdańszczanie poprosili młynarzy o powrót i obiecali poprzeć ich żądania. Gdy oni nie dowierzali, doszło do długich negocjacji, podczas których Roweder uspokajał atmosferę i interweniował na korzyść młynarzy. Po dłuższym wahaniu gdańszczanie porozumieli się, postanawiając odwołać swoich protegowanych i finansować wyżywienie młynarzy w oliwskiej gospodzie (Tamże. S. 629-35).

               1 stycznia 1750 roku Roweder przywrócił dawno zapomniane prawo wyszynku dla gospody na Zaspie i postanowił, aby pewna ilość wódki była do niej sprowadzana z apteki klasztornej (Cons. et Test. S. 38b).  W 1749 roku, gdy wytwórca papieru z Jelitkowa Matthaeus Lingk poprosił o obniżkę swych opłat, Roweder zdecydowanie wystąpił przeciw niemu, gdyż od dłuższego czasu, mimo licznych upomnień, zalegał on z płatnościami (Tamże. S. 36-37). Z podobną determinacją wystąpił przeciwko sołtysowi z Jelitkowa, Tessmerowi, który od dłuższego czasu nie płacił odsetek, a także w okresie od 1734 do 1749 roku nie zbierał podatków od mieszkańców (Tamże. S. 41, 43-45b). Sołtys został usunięty ze swojego urzędu i pozbawiono go dzierżawy gruntów.  Na Wielkanoc 1752 roku miał się wynieść. Przestraszony, przybył wówczas do Rewedera, który leżał chory w Łęgowie i prosił go, aby mógł zatrzymać swoją posiadłość, zobowiązując się w zamian do pewnych opłat. 1 kwietnia, na wniosek Rowedera, konwent zgodził się na tę propozycję i odtąd Tessmer płacił rocznie 8 talarów (Tamże. S. 49).

               Zdumiewające jest to, że wśród tak licznych zajęć, którym poświęcał się Roweder, znajdował on czas i chęć na to, aby realizować się jako pisarz. Jego najważniejszym dziełem jest: „Annales hujus Monasteri B. M. de Oliva ab anno 1733 – 40”, które znajduje się dziś w Berlinie, w Preussische Staatsbibliothek, pod numerem 630 (Por. Rozdział. Literatur).  Pisząc to dzieło, zrealizował zalecenie kapituły Prowincji ustalone w Wągrowcu w 1744 roku, które brzmi: “in quavis Monasterio constituatur Annalium Scriptor, cui ne liceot indignum aliquid ad posteritatem transmittere,  annum opusque reddere a Censuris immune” (St.A. Dzg. Abt. 391 Nr. 412, Bl. 126). Gdy późniejszemu księgowemu  Ludwikowi Hein przetłumaczył na łacinę korespondencję Ludwika z Granady, uzyskał od niego tytuł „Granarium Epistolicum alteri Ludowico Granatensi debitum”, którego nie przyjął (Annal. Ol. S. 415). Podczas trzytygodniowego pobytu w kurorcie w Karlsbad, w czerwcu 1738 roku, dokonał w heksametrze poetyckiego opisu swojej podróży do Citeaux w 1738 (Tamże. S. 488).  O jego poetyckich i oratorskich zdolnościach świadczą dostatecznie jego dzieła: epigramaty, hymny i inne, napisane na cześć Świętej Oliwii, a także umieszczone na obrazach, herbach i na katafalku Zaleskiego. W swoich dziełach z lubością nawiązywał do mitologii, posługiwał się grą słów i wysokiego lotu poetyckimi przenośniami. W swojej prozie używał rzadkich wyrażeń. Nie porzucał swej pasji jako proboszcz, poświęcając wolny czas na pracę naukową i pisarską. W okresie od połowy stycznia do czerwca 1756 roku przetłumaczył na łacinę dzieło francuskiego prowincjała Augustianów Jana Baptysty de Glen „Oeconomia Christiana” – z niemieckojęzycznego tłumaczenia tego dzieła, autorstwa wikariusza katedralnego z Moguncji, Kolba (Stadtbibl. Danzig Ms. 2131 S. 1 u. 454). Mniej więcej w tym samym czasie powstawała jego poezja, pisana po łacinie, głównie o tematyce teologicznej (Tamże. Ms. 2443).

               W marcu 1752 roku Roweder skarżył się na ciężkie schorzenie (Regestra Eccl. Lang.) i odtąd coraz bardziej opadał z sił. Było to powodem jego rezygnacji z urzędu przeora w sierpniu 1754 roku. O ostatnich latach jego życia niewiele wiadomo, jednak dużo więcej, niż przypuszczał Czaplewski (Annal. Ol. S. 350), który utrzymywał, że po dacie zakończenia „Annales” nie istnieją żadne źródła dotyczące życia Rowedera. Podobnie myli się Czaplewski (Tamże.) i jego kontynuator Hirsch (Hirsch, Das Kloster Oliva S. 21), że Roweder w roku 1774 roku żył i był przeorem. Roweder zmarł 29 maja 1765 (Lib. Mort. Oliva i Lib. Mort. Coronov. S. 53). Za spokój swojej duszy ufundował w Łęgowie osiem Mszy rocznie i pozostawił na ten cel 100 talarów (Dioezesanarch. Dzg., Akten v. Langenau). Jako pamiątkę po sobie, utworzył w klasztorze fundację dla studenta prawa studiującego za granicą. Roweder zabezpieczył potrzebne na ten cel środki i opisał to w dokumencie z 15 września 1738 roku (Annal. Ol. S. 490). 10 lipca 1739 roku nabył w tym samym celu dla konwentu Brętowo, Nowiec i Szadółki (Tamże. S. 538-39).

               Wizytator napisał o nim 15 listopada 1765 roku w Łęgowie: „Si certum est, quod opera nostra sequantur nos, etiam indubitatum est, quod fundator duarum ecclesiarum primum in ecclesia triumphante possederit stallum”[6].

 

[1] W akcie chrztu występuje data 1699, co dokumentuje Agnieszka Kobus w artykule opublikowanym w niniejszej książce (przyp. GR).

[2] Ks. L. Jażdżewski udowadnia, że Roweder był w Matarni komendariuszem, a nie proboszczem (przyp. GR).

[3] Chodzi o opata Gurowskiego – przyp. GR.

[4] Brak ostatniej cyfry w maszynopisie. Chodzi prawdopodobnie o rok 1765.

[5] „Studium filozofii i teologii” nie jest nazwą własną instytucji utworzonej przez Iwa Rowedera, bo jej nazwa własna nigdy nie istniała. Roweder różnie ją nazywał. Dlatego w tłumaczeniu tekstu A. Lubomskiego zastosowaliśmy małe litery przy „filozofii i teologii”, wskazujące na to, że chodzi o przedmioty wykładane w tej instytucji, a nie o nazwę własną (przyp. GR).

[6] „Skoro jest pewne to, iż nasze czyny idą za nami, to nie ma wątpliwości, że budowniczy dwóch kościołów zasiada w Kościele tryumfującym w pierwszej stalli”.

 

Free Joomla! template by Age Themes

            *